Komentarze: 2
04.04.2004
'Kobieta subtelna'- tak nazwał mnie jeden ze znajomych. Jaka jestem? Nie wiem. Nie czuję się osobą, która gromadzi i uzewnętrznia rzeczy piękne, zmysłowe i niespotykane. Nie znam swojej wartości a może często ją zaniżam. Wiem jedno jak się angażuję to do końca, jak kocham to do końca...
Czy jesteśmy jeszcze MY ?
Złudzenia mają to do siebie, że zabierają czas... a ja nie chcę go tracić, za dużo już go upłynęło bez mojego udziału... za dużo czekania na Godota...
Kocham ale co z tego? Ta miłość będzie niespełniona, będzie chora... Niepokój, ciągły strach i obawy zawsze będą mi towarzyszyły... a jak tak nie chcę... Strach zasłaniał wiele moich emocji... powodował, że mimo iż kochałam bardziej to bałam się jeszcze mocniej ale mimo tego chciałam, żeby to trwało, wolałam to niż pustkę, pustkę którą teraz czuję... Musze się z tego ocknąć i uwierzyć, że nie ma i już nie będzie nas... skończyło się... i złudzenia też się skończą...
Minęło od tego czasu kilka miesięcy. Byliśmy ze sobą, podjęliśmy drugą próbę. Zrobiłabym wtedy wszystko żeby to przetrwało, on też się starał ale znowu się pogubił. Wiem, że wierzył w nas, mówił prawdę, widziałam to w jego oczach, ryzykował wiele i chciał dla mnie podjąc tą decyzję... ale znowu coś w nim pękło, znowu zaczął kłamać... jak ja nienawidzę kłamstwa!... Może gdybym zaryzykowała i wyjechała z nim bylibyśmy nadal razem ale nie chciałam tak nagle przerywać studiów i po powrocie do kraju znowu wyjeżdzać i oddalić się od najbliższych... bałam się... te wymagania mnie przerastały... pomogłam mu finansowo w wyjeździe... wyjechał sam...
Kochałam w nim wszystko- jego uśmiech, spojrzenie, takie łagodne i ciepłe, jego czułość, zaangażowanie, wyrozumiałość, troskliwość, romantyzm, jego poczucie humoru, inteligencję, jego muzykę...
... to miał być tylko rok... tęsknilibyśmy za sobą... czekalibyśmy wiernie... miał później wrócić... i wróci... ale nie do mnie :(
... przegrałam drugi raz, trzeciego nie dałabym rady... i nie chcę...
... czas się z tym pogodzić... to koniec bo kolejne podcięte skrzydła wzlecieć nie będą potrafiły...